- Tato, boję się.
Zza rogu wyjrzał chłopiec, ubrany w zwykłe jeansy i szarą koszulkę, ściskając w ramionach pręgowaną kotkę o złotych oczkach. Wyglądał na bardzo przestraszonego i niepewnego.
Severus Snape zaprzestał pakowania swojego kufra i książki, który trzymał w rękach, odłożył na bok. Podszedł do chłopca, ukucnął przed nim i delikatnie się uśmiechnął.
- Nie ma czego Gareth, naprawdę.
- A jeżeli nikt mnie nie polubi, i będą się ze mnie śmiać i szydzić? A co jeśli trafię do domu, do którego nie będę pasował? A jak nauczyciele się na mnie uwezmą i będę miał same złe oceny? Co ja wtedy zrobię? - Chłopiec wyrzucał z siebie słowa z szybkością karabinu maszynowego, z chwili na chwilę robiąc się coraz bardziej przestraszonym i coraz mocniej ściskając kotkę, której przestawało się to podobać i zaczynała wiercić się w jego ramionach.
- Na początek się uspokój, chyba że chcesz udusić swojego kota - Gareth przepraszającym wzrokiem spojrzał na zwierzątko i poluźnił uścisk. - Teraz powiedz wszystko jeszcze raz, tylko wolniej.
Gareth wziął głęboki oddech i spojrzał na ojca.
- Co będzie, jak nikt mnie nie polubi i wszyscy będą się ze mnie śmiać i mnie obrażać?
- Myślę, że już w Ekspresie do Hogwartu znajdziesz kogoś, kto będzie miał zainteresowania podobne do twoich, będzie podzielał twoją pasję, i być może, nie lubi tego co Ty. Trzeba być trochę podobnym, żeby się przyjaźnić. A przyjaciel nie pozwoli, aby ktoś z Ciebie drwił.
Chłopiec lekko się uśmiechnął, ale od razu spoważniał.
- A jeżeli trafię do domu, do którego zupełnie nie będę pasował?
Severus westchnął i wstał. Spojrzał na zegar.
- Chodź do kuchni. Mamy jeszcze trochę czasu, zrobię herbatę to porozmawiamy.
Gareth wypuścił z objęć wiercącą się kotkę. Usiedli przy stole i wzięli po kubku świeżo zaparzonego napoju.
- Tiara Przydziału nigdy się nie myli. Dom, do którego Cię przydzieli będzie domem, do którego będziesz pasować. Przekonasz się o tym prędzej czy później.
- A Ty byłeś w Slytherinie, prawda? - Mężczyzna nieznacznie skinął głową. - Jak tam jest?
- Myślę, że podobnie jak w każdym innym domu - Severus wzruszył ramionami i upił łyk herbaty.
- A jak trafię do Gryffindoru?
- To miałoby się stać coś specjalnego?
- No wiesz, tata takich pierwszorocznych z Gryffindoru jak Ty, zjada na śniadanie.
Do kuchni wszedł starszy syn Severusa, Evan, 15-letni wychowanek Domu Lwa. Z wyglądu ani z charakteru nie przypominał ojca. Skóra zdjęta z matki. Niesforne, czekoladowe włosy i wesołe, orzechowe oczy. Zawsze uśmiechnięty.
- Nie żartuj tak - skarcił syna.
- A kłamię? - chłopak uniósł ręce. - Pamiętasz jak na moim pierwszym roku, na pierwszych Eliksirach, walnąłeś taką przemowę, że jeden Puchon posikał się ze strachu, a 2 Krukonki się popłakały? Albo na 3 roku, tak się na nas wydarłeś, że połowa klasy koczowała pod ławkami przez dobre pół godziny i wyszli dopiero po tym, jak każdemu z domów odjąłeś 20 punktów za każdą osobę rozpłaszczoną na podłodze? Albo to, hit, teraz brat uważnie słuchaj - zwrócił się do chłopaka, którego twarz była biała jak kreda. - Pod koniec 4 roku, mieliśmy mieć sprawdzian, ale tata był tak zajęty powtarzaniem piątorocznym, że nie zdadzą suma z Eliksirów, że zapomniał o naszym teście. My, oczywiście, lojalnie mu o tym nie przypominaliśmy. Niestety, następnego dnia na Eliksirach rozpętało się takie piekło, że z sali na kopach wyleciało pół klasy, a reszta, w tym ja, była zmuszona wysłuchiwać wrzasków, jaką my to my jesteśmy beznadziejną młodzieżą, pokoleniem kretynów, impertynenckimi bałwanami i bezczelnymi idiotami. A później mieliśmy jakieś 7 minut na napisanie sprawdzianu składającego się z 8 stron. - Evan spojrzał na ojca, który robił się coraz bardziej blady i zaciskał dłonie w pięści. - Tato, nie zapowietrzaj się tak. Ja tylko przedstawiam młodemu realia lekcji Eliksirów w Hogwarcie. Jeżeli chcesz coś dodać mów śmiało. Niech nic nie leży Ci na sercu.
- Evan, mógłbyś sprawdzić, czy nie ma Cię przypadkiem w swoim pokoju? - syknął Severus sztyletując syna spojrzeniem.
- Spokojnie tato, przyszedłem tylko po kanapkę i coś do picia. Pakowanie się do szkoły, to wcale nie jest prosta sprawa jak się wydaje, szczególnie gdy robisz to po raz piąty w tym dniu, a matka cały czas suszy Ci o coś głowę i stoi nad Tobą jak kat - zamaszystym ruchem otworzył drzwi od lodówki i nim zdążył coś wyciągnąć, drzwiczki uderzyły go w twarz.
- Do mistrza Ci jeszcze dużo brakuje - zadrwił mężczyzna upijając łyk herbaty.
Gareth spojrzał zmieszany na tatę i brata. Co to dużo mówić, on nawet nie wiedział, o czym oni rozmawiali.
Evan, wyłapując spojrzenie brata od razu przystąpił do wyjaśnień.
- Młody, ojciec robi takie dramatyczne wejście smoka na każdej lekcji, że jak siedzisz to lepiej wstań, a jak stoisz to lepiej usiądź. Drzwi zawsze walą niemiłosiernie w ścianę, ale tacie nigdy, ale to przenigdy nie strzeliły w twarz. Ba, one nawet nie tknęły jego peleryny śmierci!
- Peleryny ś-śmierci? - Gareth, o ile to możliwe, pobladł jeszcze bardziej.
- Odwieczny atrybut taty. Wyłania się zza rogu szybciej niż on.
- To jest nielogiczne Evan - rzucił Severus znad kubka.
- Cofam to. Pierwszy jest nos. Chwała Merlinowi, że odziedziczyłem go po mamie, a nie po Tobie.
Po schodach zeszła Hermiona i weszła do kuchni. Rozejrzała się dookoła i gdy znalazła Evana, przyszpiliła go wzrokiem do ściany.
- Od 5 minut powinieneś być w swoim pokoju i pakować kufer do Hogwartu. Ja za Ciebie nie będę tego robić - wysyczała. - DO POKOJU! W tej chwili!
Evan podszedł do kobiety i objął ją ramieniem.
- Matulu, złość piękności szkodzi. Usiądź, zrelaksuj się, zaparzę Ci melisy. Popatrz tylko jaki tata jest teraz spokojny. Mogłabyś brać z niego przykład.
- Tak, szczególnie wtedy, gdy prawie biega po ścianach po sprawdzeniu pierwszych kartkówek w semestrze - mruknęła Hermiona.
Gareth popatrzył przestraszony na tatę i przełknął ślinę. W domu zawsze był spokojny, jedynie czasami się złościł, ale szybko mu przechodziło. To raczej mama krzyczała, kiedy Evan robił coś głupiego.
- To... to może ja przygotuje klatkę dla Deheb - chłopiec wyszedł z kuchni tak szybko, jak pozwoliły mu nogi bez biegania. Teraz perspektywa uczenia się w Hogwarcie była bardziej przerażająca niż kiedykolwiek przedtem. Pocieszał się jedynie tym, że był pewien, że nie trafi do Gryffindoru. Może Slytherin?
A teraz za to się uśmiałam Fajne, lekkie i dobrze napisane
OdpowiedzUsuń